Data publikacji: 18.02.2016
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Ekstremalna turystyka: tam, gdzie zbiegają się południki
Kategoria: styl życia, turystyka, wypoczynek
Rejs atomowym lodołamaczem na biegun północny lub lot ponad Antarktydą na biegun południowy – miejsca zarezerwowane niegdyś tylko dla odkrywców i najwytrwalszych polarników dziś może zwiedzić każdy, jeśli tylko ma dość odwagi i wystarczająco zasobny portfel. Biuro lotnicze Sky4Fly.net prezentuje receptę na polarną wyprawę turystyczną.
Bieguny geograficzne ziemi były jednymi z ostatnich punktów globu, do których dotarł człowiek. Prowadzona od końca XIX wieku eksploracja krańców Ziemi zakończyła się sukcesem w początkach XX stulecia, ale zdobycie biegunów było tylko początkiem polarnej przygody gatunku ludzkiego. Każdy rok przynosił kolejne niezwykłe wyczyny polarników i nowe odkrycia naukowe. Dziś bieguny są pod stałą obserwacją klimatologów i wciąż uchodzą za klejnot w koronie każdego podróżnika. Miejsca, gdzie zbiegają się południki, nie są jednak tak niedostępne, jak mogłoby się wydawać. Choć piesza podróż przez czapę lodową Arktyki lub płaskowyż Antarktydy nadal stanowi jedno z najtrudniejszych podróżniczych wyzwań, to istnieją znacznie łatwiejsze sposoby, by odwiedzić oba bieguny w charakterze ekstremalnego turysty.
Atomowy rejs na biegun północny
Zdobycie bieguna północnego po dziś dzień stanowi przedmiot kontrowersji. Jako pierwszy swoje roszczenia wysunął w 1908 roku Frederick Albert Cook, a w rok później o skutecznej wyprawie na biegun doniósł Robert Edwin Peary. Koniec końców pierwszego uznano za oszusta, a drugiego okrzyknięto bohaterem, choć według późniejszych ustaleń najprawdopodobniej również Peary nie dotarł do celu swojej wyprawy. Od tego czasu biegun północny był zdobywany wielokrotnie, czasem z wykorzystaniem zewnętrznej pomocy (lotniczych zrzutów zaopatrzenia) lub zupełnie samodzielnie, jak w przypadku narciarskiej wyprawy polskich polarników Marka Kamińskiego i Wojciecha Moskala. Od 1926 roku, gdy w wyprawę sterowcem ruszyli Roald Amundsen i Lincoln Ellsworth, na biegun latają również statki powietrzne. Dokonano także udanych rejsów lodołamaczami, a także skutecznych wyprawy wojskowych łodzi podwodnych, które wynurzały się na biegunie, przebijając pokrywę lodową.
Turyści, którzy marzą o postawieniu stopy na biegunie północnym mogą skorzystać z oferty firm zajmujących się ekstremalną turystyką. „Jedna z nich, Quark Expeditions, oferująca szereg wypraw tak na północnej, jak na południowej półkuli, organizuje turystyczne rejsy na biegun północny na pokładzie poradzieckiego lodołamacza z napędem atomowym” – dodaje Jola doradca podróży ze Sky4Fly.net. Wyprawa trwa 14 dni i rozpoczyna się przelotem z Helsinek do Murmańska. W rosyjskim porcie uczestnicy kwaterują się na pokładzie okrętu i ruszają w kierunku bieguna. Po drodze mogą korzystać z licznych atrakcji, takich jak chociażby piesze wycieczki po powierzchni czapy lodowcowej lub przeloty ponad Arktyką śmigłowcem i balonem na gorące powietrze. Rocznie odbywa się kilka turnusów wypraw, wszystkie w sezonie letnim od lipca do sierpnia, gdy pokrywa lodowa oceanu północnego jest najcieńsza. Wycieczka na biegun północny w takiej oprawie dla niejednego stanowi pewnie podróż marzeń, ale nie ma co ukrywać – za takie przygody trzeba zapłacić całkiem okrągłą sumę. Cena, wyłączywszy dodatkowe atrakcje, oscyluje wokół 30 tys. dolarów.
Samolotem na biegun południowy
Niekwestionowanym pierwszym zdobywcą bieguna południowego jest norweski odkrywca Roald Amundsen. Uczestnicy jego wyprawy osiągnęli swój cel 14 grudnia 1911 roku, na miesiąc przed członkami konkurencyjnej wyprawy Roberta Falcona Scotta, którzy zginęli tragicznie w drodze powrotnej. Dziś na biegunie południowym znajduje się stała baza antarktyczna Amundsen-Scott, nazwana tak na cześć obydwu śmiałków, którą przez cały rok zamieszkuje personel naukowy. Turyści docierają tu na pokładzie samolotu. Wycieczkę na biegun południowy, połączoną z pobytem na antarktycznym lodowcu, oferuje firma PolarQuest. Wyprawy odbywają się na przełomie roku kalendarzowego i rozpoczynają w położonym w południowym Chile mieście Punta Arenas nad Cieśniną Magellana. Turyści wyruszają stąd lotem czarterowym do bazy antarktycznej Union Glacier Camp, gdzie po aklimatyzacji czeka ich ponad czterogodzinny lot na biegun. Cały pobyt na Antarktydzie trwa 6-7 dni i kosztuje bagatela blisko 50 tys. dolarów.
Ekstremalna turystyka zdobywa sobie coraz większą popularność, trzeba jednak przyznać, że koszty tego typu wypraw stanowią zaporę nie do przejścia dla większości śmiertelników. Nie oznacza to jednak, że wyprawy poza koło podbiegunowe zawsze muszą wiązać się z astronomicznymi wydatkami. Choć nie będzie to wyprawa na biegun, to polarną przygodę można przeżyć, obierając za bazę wypadową jedno z wielu miast położonych poza północnym kołem podbiegunowym, takich jak chociażby rosyjski Murmańsk lub norweskie Tromsø. Szczególnie to ostatnie miasto, położone na malowniczej wyspie na dalekiej północy Norwegii, świetnie nadaje się na cel polarnej wyprawy. Można tu podziwiać dziewicze piękno arktycznej przyrody, a także zapolować na zorzę polarną, ruszyć na wycieczkę psimi zaprzęgami lub skuterem śnieżnym oraz odwiedzić tradycyjne wioski lapońskich hodowców reniferów. Połączenia lotnicze do tych nietypowych destynacji turystycznych znaleźć można i zarezerwować w atrakcyjnych cenach za pośrednictwem wyszukiwarki tanich lotów biura lotniczego Sky4Fly.net.
źródło: Biuro Prasowe Sky4Fly
Załączniki:
Hashtagi: #styl życia #turystyka, wypoczynek